Spływ Dunajcem
Spływ Przełomem Dunajca, jedna z największych atrakcja nie tylko Sromowiec Niżnych ale całego regionu a może i kraju narodził się na początku XIX wieku dzięki węgierskim właścicielom zamku w Niedzicy. Atrakcja ta została następnie spopularyzowana przez właściciela zdrojów w Szczawnicy Józefa Szalaya. Od lat 40. XIX wieku aż po dzień dzisiejszy stanowi jeden z głównych punktów programu pobytu w Pieninach.
Miejscem gdzie rodził się spływ były obydwa naprzeciwlegle brzegi Dunajca – w Sromowcach Niżnych i Czerwonym Klasztorze, nie rozdzielone jeszcze w XIX wieku granicą państwową. W XIX wieku istniały bowiem dwie najbardziej klasyczne trasy kompleksowej wycieczki po Pieninach. Pierwsza z nich polegała na wyjeździe furmankami, zdobyciu szczytu Trzech Koron, zejściu Wąwozem Szopczańskim do Sromowiec Niżnych i spłynięciu na łodziach do Szczawnicy. Druga, bardziej czasochłonna, prowadziła przez ruiny zamku w Czorsztynie, potem zamek w Niedzicy i dalej furmankami do Czerwonego Klasztoru i położonej tuz obok Śmierdzonki, kurortu i zakładu kąpielowego gdzie zjadano obiad i spływano łodziami do Szczawnicy.
Początkowo organizacja opierała się na przygotowaniu spływu przez samego Józefa Szalaya. On sam płynął na czele flotylli i był jej komandorem. Z zamocowanej na łodzi małej armaty co chwilę słychać było wystrzały, których echo roznosiło się po przełomie Dunajca. W okresie późniejszym organizacja spływów polegała na indywidualnym „łapaniu” przez flisaków turystów schodzących z gór. Prowadziło to niejednokrotnie do konfliktów w gronie flisaków walczących o turystów. By temu zapobiec i uporządkować organizację spływu powołano w 1934 roku Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich na rzece Dunajec, które istnieje do dziś. Statut i Regulamin określające zasady funkcjonowania spływu, z drobnymi zmianami, obowiązują od początku istnienia Stowarzyszenia.
Przez wiele lat spływ zaczynał się spod Zielonych Skałek w Czorsztynie położonym pomiędzy zamkami w Czorsztynie i Niedzicy. W związku z budową zapory wodnej spływ skrócono o 6,5 km w 1976 roku. Dawny Czorsztyn obecnie przykrywają wody Jeziora Czorsztyńskiego. Obecnie spływ odbywa się w dwóch wariantach – krótszym do Szczawnicy – 18 km i dłuższym do Krościenka – 22 km.
Początkowo pływano na tzw. dłubankach, czyli łodziach drążonych z pnia topoli i łączonych po dwie, potem trzy i cztery. Współczesna tratwa składa się z pięciu elementów. Dłubanki zostały zastąpione przez łodzie zbijane z desek, najczęściej z drewna świerkowego.
Jeszcze w latach 50-tych XX wieku, flisacy transportowali łodzie w górę rzeki lewym brzegiem Dunajca. Po dopłynięciu do Szczawnicy, łodzie rozmontowywano i przywiązywano jedna za drugą. Do pierwszej mocowano sznur, za pomocą którego jeden z flisaków ciągnął łodzie wzdłuż brzegu. Drugi z flisaków za pomocą długiej tyczki odpychał poszczególne czółna. Jedno miejsce było szczególnie uciążliwe dla flisaków ciągnących łodzie – Świnia Skała, gdzie trzeba było wejść do wody, ze względu na pionową skałę wpadającą wprost do rzeki. Od latach 80-tych XIX wieku obowiązkowym przystankiem dla spływających turystów, a także dla kuracjuszy podchodzących Drogą Pienińską od Szczawnicy była, położona na tzw. Polance, węgierska karczma Csarda. Przebywano tam do zmierzchu, potem zapalano pochodnie i w ich blasku kontynuowano podróż. Naprzeciwko Csardy, na polskim brzegu Dunajca znajdowało się Schronisko Szczawnickie, gdzie schronienie głownie znajdowali ciągnący w górę rzeki łodzie flisacy. Tuz powyżej ujścia Leśnickiego potoku znajdowała się także „Gospoda pod Samą Jedną”, a naprzeciwko obecnej granicy polsko – słowackiej Schronisko Sienkiewicza ( w latach 1907-1938). Na poddaszu schroniska również nocowali często ciągnący łódki sromowscy flisacy. Pod Białą Skałą, naprzeciwko Hukowej Skały, w latach 1901 – 1916 stało także Schronisko Zyblikiewicza, wybudowane przez Oddział Pieniński Towarzystwa Tatrzańskiego.
Obecnie kompletna łódź, składająca się z pięciu elementów ma ok. 6m długości, ok. 1,8 m szerokości z przodu i ok. 2,2 m z tyłu. Wysokość burty wynosi ok. 40 cm. Elementy łodzi łączy się za pomocą dwóch lin – jednej z przodu i jednej z tyłu. Trzecia lina służy do cumowania łodzi do brzegu. Na lodzi znajdują się trzy rzędy drewnianych siedzeń z oparciami. Łódź może pomieścić maksymalnie 12 dorosłych osób i 2 flisaków. Z przodu łodzi znajdują się gałązki świerkowe które chronią łódź przed wlaniem się wody podczas pokonywania wyższych fal na rzece. Flisacy sterują łodzią za pomocą tzw. „sprysek” czyli świerkowych tyczek o długości ok. 3 metrów.
Flisakiem może zostać pełnoletni mieszkaniec jednej z pięciu pienińskich miejscowości: Sromowce Niżne, Sromowce Wyżne, Krościenko, Szczawnica i Czorsztyn. Najpierw flisak w stopniu pomocnika odbywa 3 letnia praktykę pod okiem mistrza flisackiego. Po odbyciu praktyki pomocnik zdaje egzamin przed Komisją Egzaminacyjną z wiedzy teoretycznej m.in. ze znajomości Pienin, regulaminu, zasad udzielania pierwszej pomocy oraz egzamin praktyczny z umiejętności kierowania łodzią. Po zdaniu egzaminu pomocnik uzyskuje stopień flisaka i legitymacje flisacką z własnym indywidualnym numerem. Po odbyciu kolejnych 3 lat praktyki może podejść do kolejnego egzaminu, po zdaniu którego otrzymuje stopień mistrza flisackiego. Jako mistrz musi odbyć kolejna 2 letnia praktykę i w kolejnym roku uzyskuje uprawnienia do szkolenie pomocników. Cały cykl wyszkolenia flisaka trwa zatem minimum 8 lat i wymaga zdania dwóch egzaminów.
Każdy flisak ma swój indywidualny nr legitymacji. Flisacy z każdej z pięciu miejscowości mają odrębną pule numerów. Numer legitymacji jest jednocześnie numerem łodzi na której pływa flisak.
Flisacy z poszczególnych miejscowości mają numery z następujących pul:
1-300 – Sromowce Niżne
301-350 – Szczawnica
351-450 – Krościenko
451-650 – Sromowce Wyżne
651-700 – Czorsztyn
W puli numerów brak jest tych kończących się na 13, czyli 13, 113, 213, 313, 413, 513, 613 oraz numeru 666.
Wysokie bezpieczeństwo uczestników spływu zapewnia kilka czynników, wynikających i z konstrukcji łodzi jak i umiejętności osób które nimi kierują. Łódź flisacka zbudowana jest z pięciu niezależnych elementów, co powoduje ze jakiekolwiek zniszczenie (pękniecie, powstanie dziury) w jednym, a nawet dwóch elementach, nie stanowi zagrożenia dla pasażerów. Łódź może kontynuować podróż (względnie bezpiecznie dopłynąć do brzegu) nawet na trzech sprawnych elementach. Dzięki takiej budowie, gdzie pomiędzy elementy lodzi wchodzi woda, łódź jest także bardzo stabilna i odporna na przechyły (w przeciwieństwie do łodzi z jednym, płaskim dnem).
Każdy flisak kierujący łodzią musi przejść wspominany przedtem system szkoleń i egzaminów, musi przejść badania lekarskie sprawdzające czy nadaje się do pracy w charakterze flisaka. Zawód flisaka jest zawodem przechodzącym z pokolenia na pokolenie, zdecydowana większość flisaków ma wielopokoleniowe flisackie tradycje rodzinne, od dziecka są oni przyzwyczajani do pracy flisaka na Dunajcu.
Te wszystkie elementy, dopracowane przez 180 lat spływów sprawiły ze w całej historii zorganizowanych spływów flisackich na Dunajcu nie wydarzył się żaden śmiertelny wypadek. Historia wspomina jedno wydarzenie, z 13 czerwca 1960 roku, kiedy spływ łodziami flisackimi zakończył się tragicznie, był to jednak spływ „na dziko”, przy okazji którego flisacy złamali wszystkie możliwe przepisy dotyczące bezpieczeństwa. Wypadek ten sprawił, ze zaczęto bardzo rygorystycznie egzekwować zasady bezpieczeństwa i uczyniono Spływ Dunajcem imprezą o bardzo wysokim stopniu bezpieczeństwa. Niespotykaną już obecnie sytuacją jest prowadzenie łodzi pod wpływem alkoholu. Flisakowi będącemu nawet pod niewielkim wpływem alkoholu, przyłapanemu przez dyspozytora spływu na próbie wypłynięcia z przystani, grożą bardzo surowe konsekwencje, m.in. czasowe odsunięcie od wykonywania obowiązków, co prowadzi do dużych strat finansowych.
Sezon flisacki trwa od 1 kwietnia do 31 października. Łodzie pływają codziennie z wyjątkiem pierwszego dnia Świąt Wielkanocnych i święta Bożego Ciała.
Spływ rozpoczyna się na przystani flisackiej w Sromowcach – Kątach, gdzie znajduje się parking, pawilon wystawowy Pienińskiego Parku Narodowego, punkt informacji turystycznej, kioski z pamiątkami, restauracja oraz kasy biletowe.
Istnieją dwie przystanie docelowe:
1. SZCZAWNICA – długość trasy ok. 18 km, czas trwania spływu ok. 2 godz. 15 min
2. KROŚCIENKO – długość trasy ok. 23 km, czas trwania spływu ok. 2 godz. 45 min.
Kasy biletowe czynne:
kwiecień: 9.00-16.00
maj – sierpień: 8.30 – 17.00
wrzesień: 8.30 – 16.00
październik: 9.00 – 15.00
Cennik na stronie: www.flisacy.pl
Zapraszam do obejrzenia wspaniałego dokumentu pokazującego jak wyglądał Spływ Dunajcem 80 lat temu, w roku 1932. W drugiej części filmu daje się zauważyć flisaków ciągnących swoje łodzie pod prąd w górę rzeki wzdłuż polskiego brzegu Dunajca. Tak w tamtych czasach, a także po II wojnie światowej do lat 50′, wyglądał transport łodzi z przystani końcowej na przystań w Sromowcach Niżnych.
Wspaniale opisana historia spływu. Ogólnie strona ciekawa i bogata w wiele interesujących informacji z regionu.
Jadę tam w sierpniu z całą rodziną. Dawno temu byliśmy w Boże Ciało (nie było internetu wtedy) i nie było spływu. Może zostaniemy trzy dni jak się pogoda uda.
ryszard w Boże Ciało to się idzie na procesję a nie na wycieczki
No w Boże Ciało spływ zawsze jest nieczynny. Warto o tym pamiętać planując tzw długi weekend.
Kilkanaście razy byliśmy na spływie.Tym razem ze znajomymi z Francji.Piękna przygoda ale w tym roku ( 17 maja 2016 r ) było bardzo zimno (tylko + 7 st.C ).Musieliśmy oprócz niemal zimowej odzieży mieć wełniane czapki na głowie.Poza tym rewelacyjne obcowanie z przyrodą i wiele ciekawych informacji od flisaka z nr 452.Pozdrawiamy tego Pana.Jego pomocnika również.
Byłem 3x w zyciu. Z wycieczką szkolną, parę lat pozniej z dziewczyną i niedawno z synem (moim i tej dziewczyny). Wspaniala przygoda i fajne wspomnienia.
Ja już byłam z rodziną, jestem zachwycona , flisacy super goście , opowiadali wesołe historyjki widoki cudne , przygoda na długo zostanie w pamięci .
Artykuł rzeczywiście szczegółowo omawia temat . Pozdrawiam Flisaków!!!!!!!
Byłam w szkole podstawowej w Pieninach na wycieczce. Najbardziej pamiętam flisaków, którzy stroili sobie żarty i mówili, że bardzo często łodzie się wywracają i chyba zaraz to nastąpi. oczywiście dzieciom nie było do śmiechu, a ja mam traumę do teraz 😉